Witam Państwa na moim... Nie, dobra, nieważne. Wiecie co. Wiecie gdzie. I pamiętajcie: jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o emocje.
(Aktualizowane, jeśli bogowie pozwolą, co drugą środę.)

poniedziałek, 31 października 2016

Pierwiastki, teaser #2

- Wzloty i upadki, mój drogi. Wzloty i upadki.
- Raczej upadek na dno, a teraz ryję w mule szukając drogi na przeciwną półkulę. Oferta opierunku nadal aktualna... – Keath wciągnął powietrze płynące z domu, zmarszczył nos, skrzywił się. - ...drogie damy?
Aelie nagle przeniosła wzrok ponad jego ramię. – Jak ci tak strasznie śmierdzi, to powąchaj to. – A gdy Keath się obrócił, po ścieżce do domu właśnie szedł chłopak w czerwonej czapce dostawcy. Aelie bez słowa wręczyła mu dwa banknoty i wskazała na schody, żeby położył tam siedem olbrzymich pudełek z pizzą.
- Nawet mu nie podziękujesz? – burknął Keath z niesmakiem, choć istotnie od dostawy zalatywał znacznie lepszy zapach niż z głębi domu. Aelie zawiesiła na nim rozszerzone, beznamiętne źrenice zanim odparła:
- To, co trzymał w rękach odchodząc, mówiło i „dziękuję”, i „przepraszam za ciężar”, i cokolwiek innego potrzebował w tej chwili usłyszeć.
- Podstawową ludzką interakcję. – Swoje ciche spostrzeżenie zamaskował kaszlnięciem. – A moje pierwotne pytanie? – zapytał już głośniej.
- Zależy. Czy ty chociaż doceniasz to, jak brzmię, gdy mówię, i jak mogą na to reagować obcy ludzie, i jak w istocie często reagują, a także czy jesteś w stanie zrozumieć, dlaczego unikam mówienia, jeśli jest to możliwe?
- Strzelam w ciemno, ale: bo jak otworzysz usta, ciężko ci je zamknąć?
- Chcesz przekroczyć ten próg jeszcze kiedykolwiek w życiu?
Nagle na rzeczonym progu pojawiła się znów Lea, już z otwartymi ustami, jakby chciała ich o coś zapytać, ale potem jej wygłodniałe ślepia padły na pudełka z pizzą; schwyciła je jak drapieżnik, rzuciła na nich jeszcze raz okiem, po czym zniknęła w domu, krzycząc na nich przez ramię:
- Zamknijcie drzwi, jak macie zamiar dalej się mizdrzyć na ganku, bo zimno leci!
Keath wykorzystał ten moment na opanowanie się, i gdy Aelie przymknęła lekko drzwi i znów obróciła się ku niemu, uśmiechnął się lekko i rzekł:
- Wybacz odruchowe pytanie. Lata pracy przy ludziach, którzy myślą, że pieniądze załatwiają wszystko.
Aelie również się uśmiechnęła, wyraźnie przejrzawszy jego zamiary. – Osobiście wolę dać komuś pokaźny napiwek niż musieć patrzeć mu w twarz, gdy śmieje się z mojej wady wymowy... A jeśli o ciebie chodzi, to najwyraźniej nie przychodzisz w przyjacielskich odwiedzinach, czyż nie?
- Po prostu brakło mi waszego uroczego zapachu pięknych kobiet, no i bieżącej wody... i ogrzewania... i elektryczności... Ścian podtrzymujących dach też, więc nie, nie jestem tu socjalnie. A właściwie to bardzo socjalnie...
Uśmiech natychmiast spełzł z ust Aelie. – Wylądowałeś na ulicy?
- Na ulicy za duży ruch. Planowałem się zadekować pod mostem albo w kanałach, ale perspektywa domu z seks-loszkiem i trzema dziewczętami o... – Przerwał na moment, najwyraźniej szukając właściwego słowa – ciekawych usposobieniach... no, wydawała mi się milsza.
- Hm. – Aelie znów pozwoliła ustom ułożyć się w sarkastyczny uśmiech. – Istotnie masz w sobie Pierwiastek Miłości. Zaczynałam w to wątpić.
- Tak, tak. Miłość, jednorożce i krokodyle.